- Śledztwo trwa. Jest prowadzone w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek. Prokuratura oczekuje na wyniki badań śladów zabezpieczonych na miejscu zdarzenia - mówi prokurator Agnieszka Lorenc z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Tuż przed wigilią 2018 r. policjanci znaleźli w jednym z mieszkań w Pyrzycach cztery ciała: Victora M, Eweliny Sz. i dwóch jej małych synów. Uratowała się jedynie 11-letnia córka, która uciekła z domu do sąsiadów. Wstępne oględziny wykazały, że w mieszkaniu doszło do rozszerzonego samobójstwa. Victor M., obywatel Hiszpanii miał zabić rodzinę, a potem targnął się na życie. Dotychczasowe ustalenia nie obaliły tej wersji. Wiadomo, że kobieta planowała ułożyć sobie życie bez byłego partnera. Wcześniej mieszkali z dziećmi w Hiszpanii. Gdy kobieta wróciła do Polski, mężczyzna przyjechał za nią. Zwiedziona miłość była prawdopodobnie motywem zbrodni.
Nie dało się ich uratować
W ramach tego śledztwa prokuratura bada, czy policjanci nie spóźnili się z wejściem do mieszkania. Chodzi o odgłosy, które słychać było z mieszkania w czasie, gdy funkcjonariusze pukali do drzwi. Wszystko wskazuje na to, że odgłosy dochodziły z włączonego głośno telewizora, a ofiary w tym czasie już nie żyły. Tuż po zabójstwie policjanci przeprowadzili własne dochodzenie związane z postawą funkcjonariuszy, którzy pierwsi przyjechali do mieszkania ofiar. Wynika z niego, że zachowali się prawidłowo, choć policja nie ujawnia dokładnego czasu między wysłaniem załogi na miejsce przez operatora telefonu 112 i wejściem do mieszkania.
- Policjanci zachowali się profesjonalnie - mówi nadkom. Alicja Śledziona z zachodniopomorskiej policji.
Więcej o zabójstwie rodziny w Pyrzycach przeczytasz:
Zabójstwo w Pyrzycach. Nowe informacje w sprawie
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?